Niestety często karpie totalnie zjechane, ledwo odpływają, na dodatek z połamanymi płetwami i innymi uszczerbkami na zdrowiu. Napiszę zatem, co powinno się wydarzyć pomiędzy podebraniem, a wypuszczeniem ryby, żeby tego uniknąć. Zanim postawię namiot i wszystko sobie pięknie w nim poukładam, oczywiście od lat tak samo, organizuję sobie miejsce dla karpia. Po pierwsze mata która zawsze leży możliwie blisko wody. Może niekoniecznie na drodze z namiotu do wędek, żebym biegnąc do brania nie wybił sobie zębów, ale na tyle blisko, żebym nie nosił się z karpiem po podebraniu. Nie przenoście ryb w podbieraku, właśnie wtedy najczęściej dochodzi do złamań płetw. Sling jest o wiele bezpieczniejszą alternatywą. Podstawowa zasada którą od wielu lat się kieruję, jest skrócenie do minimum przebywania ryb, bez których podobno nie możemy żyć, poza ich mokrym domem. Dla mnie co najmniej tak samo ważnym jak mój komfort na zasiadkach, czytaj wygodne łóżko, ciepły śpiwór i nieprzemakalny namiot, jest dobrze przygotowane i przemyślane miejsce, gdzie bezpiecznie ważę rybę, a następnie robię sobie z nią pamiątkowe zdjęcia. Już przed wywiezieniem zestawów, rozkładam podbierak i stawiam matę w miejscu, w którym zaraz po wyholowaniu ryby bezpiecznie ją położę i wyciągnę haczyk. W ciepłych porach roku, mata, kołyska, sling powinny być po pierwsze porządnie zlane wodą, po drugie sprawdźcie, czy nie są tak gorące, że można na nich piec jajka. Woda którą polewacie rybę powinna być również w miarę świeża, a nie stać pół dnia we wiadrze i mieć temperaturę 45 stopni. Bez względu na to czy podbieram karpia na brzegu czy płynę po niego i robię to gdzieś na wodzie mata zawsze stoi możliwie blisko wody. W macie leży sling, a obok stoi wiadro z wodą. Jeżeli ważycie ryby, bo ja coraz rzadziej, warto mieć wagę zawsze pod ręką, żeby w czasie je szukania karp nie wyskoczył z maty. Nie raz i nie dwa byłem świadkiem wielkich emocji związanych z podebraniem pięknej ryby, absolutnego chaosu na brzegu i pozostawieniem skaczącego w macie karpia, samego sobie .
Poczekaj w macie, a ja znajdę wagę, przebiorę się do zdjęcia, znajdę czapkę z logo firmy z która współpracuję, wykonam telefon do przyjaciela itd… Wyciągamy rybę z wody jak jesteśmy ogarnięci, mamy wszystko pod ręką i konkretny plan, który szybko i sprawnie realizujemy. Czasami naprawdę lepiej jest wsadzić rybę do slinga i się spokojnie przygotować. Zresztą nie jestem przeciwnikiem przetrzymywania karpia w slingu, jeżeli warunki nie stwarzają zagrożenia dla ryby. Mało tego na wielu zbiornikach na większych głębokościach drastycznie pogarszają się warunki tlenowe. Ryba po holu i sesji jest zmęczona i niedotleniona, jeżeli odpłynie w stresie w miejsce gdzie brakuje tlenu, ma wielką szansę, żeby zwyczajnie się udusić. Znam wody gdzie zabronione jest wypuszczanie ryb od razu po holu czy sesji. Kolejna sprawa która burzy mój spokój wewnętrzny i będę miał wielki problem, żeby nie bluzgać pisząc o tym, to trzymanie karpia do zdjęcia. Zanim Go spróbujecie podnieść polejcie Go wodą i naprawdę nie chodzi tu tylko o estetykę zdjęcia. Zobaczcie jak prawidłowo, a przede wszystkim bezpiecznie dla ryby powinno się ją trzymać. W zależności od tego czy jesteście prawo czy leworęczni, podkładasz silniejszą rękę pod rybę w okolicach, a w zasadzie za płetwą piersiową. Nawet jeżeli ryba jest duża i szeroka chwyt w tym miejscu jest pewny i stabilny. Paluchy idealne układają się w zagłębieniu za płetwą i są w bezpiecznej odległości od skrzel ryby. Drugą ręką łapię karpia tak żeby mieć jego płetwę odbytową pomiędzy palcami. W żadnym wypadku nie trzymajcie ryb za brzuch. Nawet jeżeli karp nie jest zmęczony i nie chce współpracować, przy tym chwycie możemy ją w razie czego „wziąć na klatę” nie wypadnie nam ona i nie spowoduje sobie obrażeń wewnętrznych. Mimo tego, że wszyscy mamy maty, albo kołyski to niczym dobrym dla ryby nie jest jak spada ona nią całym swoim ciężarem. Jeżeli ryba się rzuca i czujesz, że zaraz Ci wypadnie przytul ją oburącz do klaty, albo połóż na chwilę na matę, żeby się uspokoiła. Kolejna sprawa podnosząc rybę, nie chowajcie paluchów wszędzie gdzie to możliwe, tylko po to, żeby karp wyglądał na większego na zdjęciu.
Przecież taki chwyt nie jest ani stabilny, ani bezpieczny dla ryby i naprawdę zdjęcia karpiarzy bez palców są żałosne. Jeżeli w czasie sesji zdjęciowej potrzebujecie chwilkę odpocząć bo ryba waży dużo i zwyczajnie ręce odmawiają posłuszeństwa kładziecie ją delikatnie jak dziecko na macie i polewacie wodą. Sesja zdjęciowa jest dla mnie złem koniecznym. Naprawdę skracam ją do minimum i odnajduje spokój, dopiero jak ryba w dobrej kondycji odpłynie. W lecie najchętniej bym nie wyciągał ich w ogóle z wody, nie ważył i nie męczył. Zachęcam również do letnich sesji w wodzie zawsze to mniejszy stres dla ryby. Nasze hobby niestety, polega trochę na dręczeniu, Bogu ducha winnych istot, więc spróbujmy dręczyć je jak najmniej. Róbcie normalne, ale przede wszystkim bezpieczne dla ryby foty… Naprawdę robienie tego właściwie nie powinno być dla nikogo problemem.